czwartek, 29 stycznia 2015

Wyjazd na ferie, blog niedostępny

    Witam dzisiaj post pisany, że tak powiem ,,na szybko", ponieważ chciałam was jak najszybciej poinformować, iż mój blog będzie niedostępny od dziś do jutra. Jednak nie bójcie się jest to spowodowane zmianami szaty graficznej na blogu, więc spokojnie zapraszam na blog jutro najpóźniej pojutrze. Mam nadzieje, że nowy wygląd bloga wam się spodoba, ale to już ocenicie sami. W tej sprawie to tyle ;). Jak wiecie, a może i nie wiecie mieszkam w województwie mazowieckim, gdzie ferie zimowe trwają już drugi tydzień. Przez pogrzeb nie miałam okazji nigdzie wyjechać, ale na szczęście udało mi się namówić mamę na wyjazd do rodziny na weekend. Tak więc jutro o 10:40 wyjeżdżam do Białegostoku, powrót zaplanowany jest już w niedziele, a to dlatego że w poniedziałek jest już normalny dzień szkoły. Więcej o tym wyjeździe napisze zapewne w poniedziałek albo wtorek. Mam nadzieje, że znajdę chwilę między lekcjami i odrabianiem tony zadań. Jak sądzę zauważyliście, iż przez ferie moja aktywność na blogu skoczyła znacznie w góre spowodowane jest to nadmiarem wolnego czasu, lecz myślę, że uda mi się utrzymać taką aktywność przynajmniej postaram się. Ten post jest krótki, bo jak już mówiłam piszę go z potrzeby chwili, aby przekazać mam te dwie wiadomości. Początkowo notka miała zawierać tylko informacje o tym że blog będzie niedostępny, ale uznałam, że mała wzmianka o moim wyjeździe nie zaszkodzi.

Pozdrawiam Klaudia :)

wtorek, 27 stycznia 2015

Nowy czworonożny przyjaciel

Dzisiaj będzie optymistyczny post, gdyż chciałabym wam przedstawić mojego małego przyjaciela oto Rocky:


Rocky jest małym pekińczykiem i ma prawie 2 miesiące. Od soboty zamieszkał on u mnie w domu. Jest on największą kulką sierści jaką widziałam. (na szczęście nie mam na niego uczulenia) Jak na razie Rocky mieszka u mnie w salonie, jeśli będzie się dobrze sprawował mam nadzieje, że zostanie. Jednak jeśli nie będę posłuszny i będzie psocił zapewne wyląduje w ganku (pomieszczenie, które prowadzi na podwórko). Jeśli chodzi o jedzenie Rocky jest bardzo wybredny jak to pekińczyk, ale nie zamieniłabym go na żadnego innego szczeniaka. Zastanawiacie się pewnie czemu nazywa się Rocky, a nie na przykład Reksio czy Łatek. Otóż był to pomysł mojego brata, który uwielbia film ,,Rocky" i właśnie dlatego nasz piesek dostał imię po Rocky'm Balbole (przepraszam jeśli źle napisałam końcówki ;)). Ja się nie sprzeciwiałam bo spodobało mi się te imię, a więc jest Rocky mały, energiczny, waleczny i zadziorny pekińczyk :). Mojego przyjaciela już poznaliście, a teraz może trochę o mnie ;). Zauważyłam, że ostatnio na moim blogu nie było notek na temat mojego zdrowia tylko na temat mojego życia prywatnego. No, ale cóż tak się stało dlatego, że u mnie nic się nie zmieniło. Leczenie bez zmian to samo. Co miesiąc do Warszawy na immunoglobuliny i tyle. Co kilka miesięcy rozszerzanie przełyku i codziennie garść leków i inhalacje. Badań wysłanych do Paryża i Londynu nadal nie ma, a to oznacza, że wyniki są ujemne i dalej nie wiadomo co mi jest. Czekam z nadzieją, że w końcu dowiedzą się co mi jest i zaczną mnie leczyć jak należy, a nie że tak powiem na chybił trafił. Następną wizytę w CZD (Centrum Zdrowia Dziecka) mam ustaloną na 6 lutego zobaczymy jak będzie, mam cichą nadzieje, że może coś się zmieni, gdyż właśnie wróciła moja Pani doktor prowadząca. Może ona coś wymyśli. Ostatnią sprawą jako chciałabym tu poruszyć to to iż znalazłam osobę, która zgodziła się zrobić dla mnie szatę graficzną, więc już niedługo powinien zmienić się wygląd mojego bloga. Mam nadzieje, że wam się spodoba i myślę, że będzie to dobry akcent, który zacznie nowy rok, nowe posty, nowy wygląd i mam nadzieje nowa ja ;).
Pozdrawiam Klaudia i Rocky :)

piątek, 23 stycznia 2015

Problem z nową stroną

Chciałam napisać wam tylko że mam problem z opublikowaniem stronny ,,pasja moje życie" na moim blogu i jak na razie jej nie będzie. Muszę rozwiązać jakoś ten problem. Jeśli ktoś wie co jest nie tak to piszcie w komentarzach.

Powrót do szarej codzienności

Ta notka będzie troszkę inna niż wszystkie, gdyż będzie tu raczej więcej informacji o blogu niż o mnie, ale nie zabraknie też i mnie w tym poście. Gdy weszłam dziś na bloga ku mojemu wielkiemu zdziwieniu nie było tam podstrony, którą dodałam jakiś czas temu, a mianowicie ,,pasja moim życiem". Oczywiście mam zamiar to naprawić. Jeśli chodzi o sprawy techniczne to chciałam was poprosić o przysługę. Jak wiecie od długiego już czasu planuje zmienić wygląd mojego bloga i mimo moich wielkich starań nie znalazłam żadnej szabloniarni, która by mogła wykonać szatę graficzną. Z reguły albo są długie kolejki albo szabloniarnia zakończyła działalność. Ponieważ jestem bardzo początkującą blogerką, a jedyne co umiem robić na blogu to pisać notki i wstawiać zdjęcia, więc byłabym bardzo zadowolona gdybyście polecili mi jakąś szabloniarnie, a może wy sami robicie szablony? Czekam na propozycje :). No z technicznych spraw to tyle, a jeśli chodzi o to co u mnie można to ująć jednym słowem ,,nic". Dosłownie i w przenośni. Dziadka nie ma, mieszkanie posprzątane tak jakby nigdy nic się nie stało. Życie toczy się dalej tak jak to było wcześniej, ale w sercu czuje się pustkę po dziadku. Ja straciłam babcie i dziadka, a moja mama mamę i tatę. No, ale cóż nic nie możemy zrobić trzeba żyć dalej i wrócić do szarej codzienności. Zawsze staram się znajdować jakieś pozytywy w każdej sytuacji. Może się wydawać, że w takiej sytuacji nie ma żadnych dobrych stron i tu się mylicie. Po pierwsze dwoje kochających się ludzi po 1,5 roku rozłąki jest razem i chyba to jest najważniejsze. To zdanie niech zakończy rozdział o dziadku i zacznie nowy, mam nadzieje, że lepszy, a pro po nadziei podobno to matka głupich. Ja się z tym nie zgadzam, nadzieja jak i wiara może zdziałać cuda. W tym poście to tyle. Czekam na waszą pomoc w sprawie szaty graficznej na moim blogu, a tu piosenka a raczej cover,  który nawiązuje troszkę do mojej kolejnej notki ;). Jestem ciekawa czy domyślicie się o co chodzi. https://www.youtube.com/watch?v=lrF814OnFQ4
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.

czwartek, 22 stycznia 2015

On i ona w kóncu razem.

Cóż sama nie wiem od czego mam zacząć. Na początek powiem, że niestety laptop był ponad dwa tygodnie w naprawie, dlatego takie opóźnienie jeśli chodzi o notki. W sumie może to i lepiej, bo wcześniej nie miałam o czym pisać, a teraz stety, niestety mam materiał na post dla was. Jak to u mnie bywa moje notki ostatnio nie są zbyt optymistycznie i ta również do nich należy. Przyznam się, że długo myślałam nad tytułem tej notki i sądzę, że będzie pasował do tego postu. Z takich spraw technicznych to tyle, ale przejdźmy do sedna sprawy. Był wtorek (20.01) godzina około 7:00 usłyszałam telefon i domyślałam się kto dzwoni. Po chwili usłyszałam jak mama mówi przez łzy i wiedziałam już co się stało. Zerwałam się z łóżka i już byłam w salonie. Mama skończyła rozmowę, a moje wszelkie nadzieje, które mówiły mi, że moje podejrzenia są nie prawdziwe, prysły jak bańka mydlana. Dziadek nie żyje to właśnie usłyszałam, nie było to dla mnie zdziwieniem, bo z dziadkiem już jakiś czas było źle, ale te słowa zabolały. Potem wszystko potoczyło się mechanicznie. Wieczorem różaniec, pierwszy raz gdy miałam zobaczyć nieżywego człowieka. Nadeszła ta chwila, gdy wnieśli trumnę w momencie kiedy ją otwierali odwróciłam wzrok w stronę mojej siostry ciotecznej. Po chwili mój wzrok wrócił na trumnę i ujrzał dziadka. Synchronicznie z moją siostrą zaczęłyśmy płakać. Po jakimś czasie zebrałam się do kupy i potem poszło gładko, wczoraj znowu różaniec, ten sam scenariusz wchodzę łzy cisną mi się na twarz, a potem jest już dobrze. Wszystko powraca przy samym końcu różańca. Coś mnie zakuło i łzy poleciały same. Dziś był pogrzeb myślałam, że będę twardsza. Skoro dałam radę przez te dwa dni dam i teraz. I to był błąd. W momencie, gdy wszyscy zaczęli żegnać się z dziadkiem, dotykać go po twarzy po rękach ja nie podołałam. Rozpłakałam się i wyszłam na dwór. Podczas mszy co pięć minut łzy leciały mi z oczu. Tylko jedno mnie pocieszało. W końcu dziadek i babcia są razem. Po dokładnie 1,5 roku się spotkali. Dziadek bardzo tęsknił i wiem, że teraz jest szczęśliwy. Babcia zmarła 23 lipca we wtorek pogrzeb był w czwartek o 11:00. Dziadek też umarł we wtorek i dziś (czwartek) o 11:00 odbył się pogrzeb. Niby zbieg okoliczności, ale zapewne coś znaczy. Jak na razie nie wiem jeszcze co. Jedno jest pewne oboje są teraz szczęśliwi, bo są razem...
Pozdrawiam Klaudia