piątek, 23 sierpnia 2013

Awaria :-(

Niestety przez 3 tygodnie nie miałam dostępu do internetu dopiero dziś znów go mam. Oczywiście moje życie jest jak rollercoaster. 21 czyli w środę pojechałam do szpitala. Na dzień dobry od razu moje ręce dostały kilka razy igłami aby pobrać chyba 5 fiolek na badania i założyć wenflon, A żeby było śmieszniej nie mogli dla mnie znaleźć łóżka dopiero około 17:00 miałam w sali swoje łóżko. Czwartek około 10 zostałam zabrana na badania o których nie miałam zielonego pojęcia moje ręce znów zostały pokóte ale na szczęście tylko raz. Około 12 podłączono mi immunoglobuliny o 16 skończyły się. No zdawałoby się wszystko ok otóż nie. Tak naprawdę na immunoglobuliny przyjść tylko do poradni tam przychodzę tylko na jeden dzień i tego samego dnia wychodzę ale moja lekarka prosiła żeby przyjechać na oddział ponieważ przyszły wyniki genetyczne ( wysłane w styczniu do Holandii miały ode zdiagnozować czy mam daną chorobę), Badania te wyszły negatywnie. Dlatego przy tym pobycie miały zostać pobrane kolejne badania które miały wykluczyć kolejne choroby genetyczne. Niestety jeszcze jedna dziewczynka ma mieć te same badania i chcą wysłać je razem, a że ona nie mogła się stawić to przebyłam na oddziale 3 stracone dni ale i tak nie jest źle. Dziś natomiast o 7:30 do mojej sali wpadła pielęgniarka i powiedziała żeby przyjść na pobrania zaspana poszłam do zabiegowego gdzie w moje ręce zostały wbite dwie igły dopiero za drugim razem udało się pobrać krew. Żeby było śmieszniej. Tej drugiej dziewczynce nie pasował żaden termin, a gdy już jej pasowało to nam nie bo właśnie wtedy planowałyśmy jechać nad morze. W końcu doszliśmy do porozumienia że obie przychodzimy na odział 22 września wtedy zostanie pobrana krew i zostanie wysłana do Londynu i Paryża. Chociaż moja krew będzie za granicą bo o mnie nie ma mowy :-). Dzisiaj jest 23 sierpnia czyli właśnie dziś mija miesiąc od śmierci babci. Jak ten czas szybko leci pamiętam to jakby było to wczoraj wszystko pogrzeb, cmentarz wszystko, a w rzeczywistości minął już miesiąc. Mam tylko nadzieje, że tam na górze jest jej dobrze już nie cierpi.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Trochę optymizmu

Ostatnio pisałam o samych smutnych rzeczach ale ileż można pisać, że jest trudno i ciężko. Trzeba trochę optymizmu, a więc dziś napisze o czymś bardziej miłym. Do moich ostatnich miłych chwil należy wyjazd nad morze do Władysławowa ze znajomymi (postaram się wrzucić jakieś zdjęcia). W poniedziałek do 15 padało potem poszliśmy 1,5 km na plaże trochę daleko ale ok.. Wtorek był okropny cały dzień padało, a więc byliśmy w kinie. W środę do 14 było bardzo ładnie, byliśmy na plaży ale potem zaczęło lać i w przyśpieszonym tempie wracaliśmy do domku letniskowego w którym mieszkaliśmy. W czwartek i piątek była piękna pogoda. Całe dnie spędziliśmy na plaży spaliłam się jak rak. W sobotę o 14 przyjechał po nas tata ale siedzieliśmy na plaży do 19. Do domu wróciliśmy po 23. To tak w skrócie jak wyglądał wyjazd nad morze we wrześniu mamy jechać z mamą na tydzień do Ustki ponieważ wtedy jest najwięcej jodu. A w niedziele być może wybierzemy się nad jezioro. Na razie to tyle chcę tylko bardzo podziękować wam za słowa otuchy w komentarzach ale szczerze mówiąc tak naprawdę nie jestem wielka po prostu po tym co  już przeszłam uodporniłam się na wszelkie trudności. Pozdrawiam i życzę wszystkim miłego dnia Klaudia.

niedziela, 4 sierpnia 2013

23 lipca

Bardzo długo do was nie pisałam ale sądzę, że ten napis, który mam ciągle przed oczami wszystko wam wyjaśni


                                                           Stefania Kobus
                                                               Żyła lat 84
                                                   Zmarła dnia 23.07.2013 r.

Myślę, że wszyscy wiedzą o co chodzi. Minęły już prawie dwa tygodnie od śmierci babci, a ja dalej nie mogę uwierzyć, że jej nie ma. Wszystko potoczyło się tak szybko byłam u niej w sobotę było świetnie rozmawiała jadła siedziała. Niedziela budzę się o 9 mamy nie ma pewnie w łazience myślę ale tak nie było tata powiedział, że jest u babci wszystko było już jasne coś się stało. 14 mama przyjeżdża babcia miała atak padaczki jest w szpitalu nie przytomna. Wtorek około 8 telefon babcia nie żyje zmarła nie mogę w to uwierzyć. Nie wiem co mam jeszcze napisać babcia była cudowna nigdy nie sprawiała żadnych kłopotów po prostu dla mnie była idealna dobrze powiedziane ,,była" ? Nie, ona zawsze będzie dla mnie idealna. Nie ma dnia abym jej nie wspominała, nie ma dnia abym za nią nie tęskniła. W niedziele był różaniec za babcie w pewnym momencie zauważyłam jej laskę przy. której chodziła kiedy była zdrowa wtedy poczułam jakby była przy mnie. W poniedziałek pojechałyśmy z mamą nad morze pewnie pomyślicie, że myślę tylko o sobie ale to nie prawda w ten sposób po części odreagowałam to wszystko. Ale gdy wczoraj wróciłam i weszłam do domu wszystko do mnie wróciło. Dziś jadę do dziadka zawsze mówiłam że jadę do babci teraz już nie mogę tak powiedzieć jej już nie ma. Teraz trochę zmienię temat ponieważ chciałabym podziekować wszystkim którzy czytają mojego bloga i za jakże miłe słowa pod poprzednią notką naprawdę dodajecie mi otuchy.