czwartek, 22 stycznia 2015

On i ona w kóncu razem.

Cóż sama nie wiem od czego mam zacząć. Na początek powiem, że niestety laptop był ponad dwa tygodnie w naprawie, dlatego takie opóźnienie jeśli chodzi o notki. W sumie może to i lepiej, bo wcześniej nie miałam o czym pisać, a teraz stety, niestety mam materiał na post dla was. Jak to u mnie bywa moje notki ostatnio nie są zbyt optymistycznie i ta również do nich należy. Przyznam się, że długo myślałam nad tytułem tej notki i sądzę, że będzie pasował do tego postu. Z takich spraw technicznych to tyle, ale przejdźmy do sedna sprawy. Był wtorek (20.01) godzina około 7:00 usłyszałam telefon i domyślałam się kto dzwoni. Po chwili usłyszałam jak mama mówi przez łzy i wiedziałam już co się stało. Zerwałam się z łóżka i już byłam w salonie. Mama skończyła rozmowę, a moje wszelkie nadzieje, które mówiły mi, że moje podejrzenia są nie prawdziwe, prysły jak bańka mydlana. Dziadek nie żyje to właśnie usłyszałam, nie było to dla mnie zdziwieniem, bo z dziadkiem już jakiś czas było źle, ale te słowa zabolały. Potem wszystko potoczyło się mechanicznie. Wieczorem różaniec, pierwszy raz gdy miałam zobaczyć nieżywego człowieka. Nadeszła ta chwila, gdy wnieśli trumnę w momencie kiedy ją otwierali odwróciłam wzrok w stronę mojej siostry ciotecznej. Po chwili mój wzrok wrócił na trumnę i ujrzał dziadka. Synchronicznie z moją siostrą zaczęłyśmy płakać. Po jakimś czasie zebrałam się do kupy i potem poszło gładko, wczoraj znowu różaniec, ten sam scenariusz wchodzę łzy cisną mi się na twarz, a potem jest już dobrze. Wszystko powraca przy samym końcu różańca. Coś mnie zakuło i łzy poleciały same. Dziś był pogrzeb myślałam, że będę twardsza. Skoro dałam radę przez te dwa dni dam i teraz. I to był błąd. W momencie, gdy wszyscy zaczęli żegnać się z dziadkiem, dotykać go po twarzy po rękach ja nie podołałam. Rozpłakałam się i wyszłam na dwór. Podczas mszy co pięć minut łzy leciały mi z oczu. Tylko jedno mnie pocieszało. W końcu dziadek i babcia są razem. Po dokładnie 1,5 roku się spotkali. Dziadek bardzo tęsknił i wiem, że teraz jest szczęśliwy. Babcia zmarła 23 lipca we wtorek pogrzeb był w czwartek o 11:00. Dziadek też umarł we wtorek i dziś (czwartek) o 11:00 odbył się pogrzeb. Niby zbieg okoliczności, ale zapewne coś znaczy. Jak na razie nie wiem jeszcze co. Jedno jest pewne oboje są teraz szczęśliwi, bo są razem...
Pozdrawiam Klaudia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz